Od kiedy języki obce stały się jednym z przedmiotów szkolnych, zmieniło się diametralnie podejście w ich nauczaniu. Miejsce naturalnej rozmowy z rodzimym użytkownikiem języka (była to zazwyczaj tzw. guwernantka) zajęły teksty i ćwiczenia sztucznie spreparowane na szkolne potrzeby. To charakteryzowało Metodę Gramatyczno-Tłumaczeniową, która pojawiła się w latach 40. XIX w. w Niemczech, stąd jej inna nazwa to Metoda Pruska. Jej słabym punktem było to, że lekcje prowadzone były wyłącznie w języku ojczystym, a uczeń miał za zadanie „wykuć” na pamięć reguły gramatyczne, aby następnie wykorzystać je w ćwiczeniach. Sprawności mówienia i słuchania były tu niemal całkowicie pominięte. Brak kontekstu komunikacyjnego podczas lekcji skutkował często tym, że w sytuacji realnej, gdy trzeba było porozumieć się w tym języku, uczeń ponosił porażkę, nawet po kilku latach nauki.
Sytuacja polityczno-społeczna na początku II wojny światowej przyczyniła się do pojawienia się nowej metody, w której priorytetem stało się rozwijanie komunikacji. Metoda Audiolingwalna, bo o niej mowa, była efektem współpracy lingwistów i psychologów amerykańskich na początku lat 40. XX wieku. Język jest tu postrzegany jako system zamknięty, a jego opanowanie jest równoznaczne z wyuczeniem się na pamięć wszystkich występujących w nim struktur. Problem w tym, że w przeciwieństwie do tego, co głoszą strukturaliści, język nie jest systemem zamkniętym. Język żyje, a jego dynamika oznacza, że pojawiają się w nim nowe struktury. Na marginesie warto zauważyć, że w ostatnich dekadach ta dynamika nasiliła się na skutek globalizacji i wzajemnego przenikania się kultur, a jak powszechnie wiadomo, język to jeden z istotnych komponentów każdej kultury.
Pomimo wielu braków i nieścisłości, zarówno w obszarze teorii języka, jak i teorii uczenia się, Audiolingwalizm rozprzestrzenił się stosunkowo szybko, nie tylko w USA, ale również w Europie. W niedługim czasie okazało się, że metoda ta pozwala wprawdzie uczniom osiągnąć poziom A2, maksymalnie B1, jednak nie spełnia oczekiwań tych, którzy chcą wspiąć się na wyższe poziomy kompetencji językowej.
Ciekawostką jest, że chociaż Metoda Audiolingwalna dość dawno temu przeszła do lamusa, jej założenia od czasu do czasu pojawiają się w rzekomo „innowacyjnych” metodach. Jedną z nich jest Metoda Callana, wprowadzona przez Robina Callana w 1960 r. stanowi swoistą kopię Audiolingwalizmu. Pomimo tego, że metoda ta jest stosowana w Polsce od kilkunastu lat, nie okazała się ona cudownym lekarstwem na nauczenie się języka obcego. Okazuje się, że podobnie, jak to miało miejsce w Metodzie Audiolingwalnej, im wyższy poziom zaawansowania, tym mniejsza skuteczność metody, polegającej na automatycznym powtarzaniu, bez uruchamiania abstrakcyjnego myślenia.
Surowa krytyka Audiolingwalizmu skutkowała pojawieniem się Kognitywizmu w latach 50. XX w. Teoria ta stała się solidną bazą teoretyczną dla Podejścia Komunikatywnego. Gwałtowny rozwój komunikacji międzynarodowej oraz stopniowe przekształcanie się naszego świata w globalną wioskę sprawiają, że to podejście osiągnęło dominującą pozycję na polu metodyki nauczania języków obcych. W ramach Podejścia Komunikatywnego istnieje wiele metod i technik, które stawiają sobie za cel rozwijanie umiejętności efektywnej komunikacji. Niebagatelną rolę odgrywają również wyniki badań neuronaukowych, dzięki którym wiemy coraz więcej o tym, jak dostosować proces nauczania i uczenia się do trybu pracy mózgu ucznia.
W ostatnich latach jednym z najbardziej efektywnych podejść w nauczaniu języka obcego/drugiego stało się tzw. zanurzenie się w języku (ang. immersion). Z jednej strony możemy sceptycznie stwierdzić: „Nic nowego pod słońcem, od dawna wiadomo, że najszybciej można się nauczyć języka przebywając w środowisku, w którym używa się go jako ojczystego.”Jest tu jednak pewien, dość istotny element innowacyjności: takie środowisko zanurzenia się w języku można sobie stworzyć „nie wychylając nosa z domu”. Wystarczy zaopatrzyć się w odpowiednie nagrania w tym języku, filmy, książki, czasopisma, gazety. Można również znaleźć osobę, rodzimego użytkownika języka, z którą będziemy mogli regularnie rozmawiać na Skype’ie, WhatsApp’ie czy też korespondować drogą elektroniczną. Nasze kompetencje językowe będą wzrastać wprost proporcjonalnie do motywacji oraz czasu, jaki temu poświęcimy. Pewna systematyczność w nauce języka obcego stanowi główne źródło sukcesu. O ile niewiele jest osób, które mogą sobie pozwolić na 2 godziny dziennie nauki języka obcego, o tyle już pół godziny okazuje się dla wielu z nas całkiem realne. To oznacza nie tylko w sumie 3,5 godziny tygodniowo, ale również regularny kontakt z językiem, który w ten sposób będzie się stawał naszym językiem drugim.
Może więc warto tak wykorzystać ten ogórkowy sezon letniej kanikuły?
Jestem bardzo ciekawa Twoich doświadczeń w uczeniu się i przyswajaniu języka Szekspira. Czy masz swoją ulubioną metodę, czy też nadal jej poszukujesz?
Bardzo chętnie służę pomocą, jeśli potrzebujesz w tej dziedzinie jakichś wskazówek lub sugestii.
Serdecznie zapraszam do kontaktu:
TELEFON: 693-235-806
EMAIL: kontakt@trenerjezykaangielskiego.pl