Menu Zamknij

Kilka prostych rad jak się uczyć angielskiego

Często słyszę od różnych osób pytanie: Ile potrzeba czasu, aby opanować angielski na przyzwoitym poziomie komunikacji? Zazwyczaj osoba pytająca ma na myśli start od zera. Odpowiedź na to pozornie proste pytanie, jest dość złożona. Dlaczego? Bardzo wiele czynników wpływa na to, czy i jak szybko opanujemy angielski na tyle, aby móc nim porozumiewać się w miarę swobodnie. Omówię pokrótce te, które uważam za istotne.

1. Częstotliwość kontaktu z językiem.

Dzień bez angielskiego to dzień stracony – to motto powinno przyświecać Ci nieustannie. Wierzę w systematyczność. Ucząc przez wiele lat miałam do czynienia z różnymi uczniami: bardzo zdolnymi, umiarkowanie zdolnymi, a także sprawiającymi wrażenie dość słabo uzdolnionych językowo. Okazuje się, że ten czynnik w oderwaniu od pracowitości i systematyczności nie jest decydujący o odniesieniu przez ucznia sukcesu. Wiele razy obserwowałam, jak osoby nieprzeciętnie uzdolnione, ale niesystematyczne lub wręcz leniwe, nie robiły żadnych postępów, stopniowo tracąc motywację i popadając w zniechęcenie. Z perspektywy czasu okazuje się, że takie osoby niczego na tym polu nie osiągnęły.

Miałam również szczęście uczyć osoby bardzo systematyczne, pozytywnie zmotywowane, które z ogromnym wysiłkiem, krok po kroku i konsekwentnie osiągały stopniowo zamierzone cele, traktując na serio moją sugestię, iż skuteczniejszy jest codzienny kontakt z angielskim, nawet zaledwie 15-minutowy od kilkugodzinnego odrabiania zaległości w sobotę lub niedzielę. Na dłuższą metę takie podejście przynosi niesamowite efekty. Ku mojej radości i satysfakcji, wielu z moich uczniów zdecydowało się wybrać ścieżkę zawodową, podobną do mojej, zdobywając wykształcenie filologiczne z języka angielskiego.

2. Otaczanie się angielskim na różne możliwe sposoby.

W ostatnim czasie stały się modne programy nauczania języka obcego oparte na tzw. immersion czyli zanurzeniu się w danym języku. Ze względu na dominującą pozycję języka angielskiego we współczesnym świecie jest to coraz łatwiejsze. Nawet nie wyjeżdżając do kraju anglojęzycznego, jesteśmy coraz bardziej otoczeni angielskimi reklamami, napisami w miejscach publicznych, nazwami sklepów, instytucji, zespołów, itp. Gdy włączamy radio, głównie słyszymy angielskie piosenki. Angielski zdominował również Internet i coraz więcej słów w tym języku wkrada się do polszczyzny. W tym miejscu jedynie napomknę, że bardzo mnie to zasmuca oraz martwi i gdzie mogę, staram się tłumaczyć słowa angielskie na język polski, choć coraz częściej przypomina to walkę z wiatrakami. Z drugiej jednak strony warto tę sytuację wykorzystać ku swemu pożytkowi i zamiast bezmyślnie akceptować słowa i zwroty angielskie „wciśnięte” do  naszego języka, można sprawdzić ich znaczenie. Pożytek będzie podwójny: nauczysz się nowego słowa/zwrotu, a jednocześnie wzrośnie Twoja świadomość tego zjawiska, aby móc w pewnych sytuacjach „zawalczyć” o mowę ojczystą.

3. Jak to będzie po angielsku?

Teraz podzielę się pewnym prostym sposobem, który sama wiele lat temu zaczęłam stosować i często polecam go moim uczniom. Tę prostą technikę można praktycznie wprowadzać w życie już w pierwszych miesiącach nauki, nawet jeśli początkowo bez większych sukcesów. Nie wymaga ona dodatkowych materiałów, a co ważniejsze, nie wymaga nawet poświęcania jej dodatkowego czasu. Chodzi mianowicie o spontaniczne tłumaczenie swoich myśli na język angielski. Oczywiście, na początku będzie to bardziej sprawdzanie siebie, które z pomyślanych słów jesteś w stanie przetłumaczyć na angielski. Stopniowo przekonasz się, że coraz więcej fragmentów swoich myśli umiesz wyrazić w języku Szekspira. Ewidentnym znakiem osiągania biegłości językowej będzie sytuacja, gdy „przyłapiesz się” na tym, że o czymś pomyślałeś w obydwu językach jednocześnie, lub tylko w języku angielskim.

Zakończę myślą w języku angielskim słynnego pisarza amerykańskiego, o którym mówi się, że dzięki jego książkom, miliony dzieci nauczyły się czytać.

You can get help from teachers, but you’re going to have to learn a lot by yourself, sitting alone in a room.     

Dr. Seuss