O zapachu szkoły i planowaniu
Drugi dzień września. Za oknem nadal letnia aura, jednak w powietrzu unosi się już delikatny zapach jesieni. Jutro uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. W tym roku dla około 5 milionów uczniów. Tak więc początek września pachnie u nas nie tylko jesienią, ale i szkołą.
Może niektórzy wzdrygnęli się na to określenie: zapach szkoły i mają tylko jakieś niemiłe skojarzenia? Z moich obserwacji i rozmów wynika, że pomimo naszych bardzo zróżnicowanych doświadczeń szkolnych, większość ludzi wspomina jednak czasy szkolne z rozrzewnieniem, często jako najpiękniejszy okres w swoim życiu. Są też i tacy, którzy chętnie wróciliby do szkolnej ławy, aby pewne rzeczy naprawić, przeżyć inaczej.
Niestety, póki co czasu nie sposób cofnąć, ta umiejętność jest nadal poza naszym zasięgiem. Zamiast więc dołączać do grupy narzekalskich i wiecznie niezadowolonych, zastanówmy się, co możemy zrobić – jako dorośli – aby ci, którzy już jutro zasiądą w ławach szkolnych mogli również kiedyś z rozrzewnieniem wspominać czasy szkolne.
Utarło się powiedzenie, że szkoła przygotowuje młodego człowieka do życia. Nie zgadzam się z tym. Uważam, że szkoła to życie, a nie przygotowanie do życia. To tylko pozornie niewielka różnica w doborze słów, jednak takie ujęcie może powodować diametralnie różne nastawienie i sposób przeżywania. Jeśli coś nas przygotowuje do czegoś, to niemal automatycznie traktujemy to tymczasowo, jako pewien środek do osiągnięcia celu. Szkoła więc w percepcji ucznia staje się jedynie narzędziem, takim okresem przejściowym. Można sądzić, że prawdziwe życie zacznie się dopiero po jej ukończeniu.
Nic bardziej błędnego. Mamy żyć tu i teraz, obojętnie czy mamy 5, 15, 30 czy 60 lat. Żadna chwila nie powtórzy się w naszym życiu. Jeśli ją zmarnujemy, po prostu pozostanie zmarnowana. Jeśli wykorzystamy w pełni, da nam satysfakcję i wewnętrzny spokój. Świadomość, że wykonaliśmy swoje zadanie.
Można również zadać pytanie: kiedy w takim razie zacznie się to „prawdziwe życie”, do którego szkoła rzekomo przygotowuje? Po ósmej klasie? No nie, bo potem jeszcze szkoła średnia, czyli kolejne co najmniej 4 lata. Może więc po studiach, czyli za kolejne 5 lat? (to już razem 18 lat „przygotowania do życia”) A co z prawdziwym życiem w tym czasie? Istnieje obawa, że przemknie gdzieś obok – początkowo dziecka, potem nastolatka, a wreszcie osoby już w pełni dorosłej. To może powodować niezadowolenie, stres związany z upływającym czasem, a w sytuacjach ekstremalnych może nawet prowadzić do frustracji i załamania. Tego nie chcemy, ani dla siebie, ani dla naszych dzieci.
Ze swoich osobistych doświadczeń wiem, że warto precyzyjnie planować swój czas i swoje działania. Do tego zachęcam również swoich uczniów. Początek roku szkolnego bardzo temu sprzyja. Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że: Failing to plan is planning to fail (brak planu jest planowaniem porażki).
Znajdź więc chwilę, aby spokojnie usiąść i zastanowić się, co chcesz osiągnąć. Jaki jest Twój cel? Aby go osiągnąć, trzeba dobrze przemyśleć i zaplanować poszczególne etapy swojego działania. Nie wystarczy więc zapisać sobie: w tym roku nauczę się języka angielskiego. Cel musi być bardziej precyzyjny, np. w tym roku opanuję znajomość angielskiego na poziomie B2 i zdam w czerwcu 2019 r. egzamin FCE w British Council. Ponadto dokładnie zaplanuj każdy dzień, tydzień i miesiąc. Codziennie wieczorem sprawdź, czy plan dzienny wykonałeś. To naprawdę nie zajmie Ci dużo czasu, a pomoże osiągnąć wiele. Dzięki takiemu podejściu przekonasz się, jak wiele można zrobić w ciągu jednego dnia!
Good luck be with you:)