Menu Zamknij

Relacja ze spotkań „Angielska herbatka u Kubusia Puchatka”

Angielska herbatka u Kubusia Puchatka – 5 maja 2018r.

notatka po pierwszej wizycie

W pierwszą majową sobotę, w samo południe, gdy jeszcze niektóre śpiochy wylegiwały się leniwie w swoich łóżkach, do Chotomka zawitała niezwykła grupa pasjonatów i wielbicieli Kubusia Puchatka. Ze względu na swój wiek, jeszcze niezbyt zaawansowany, dotarli ze swoimi najbliższymi – jedni z mamusiami, drudzy z tatusiami.

Tajemnicze odgłosy Stumilowego Lasu, skąpanego w roześmianych promieniach wiosennego słoneczka sprawiły, że niemal od pierwszej chwili wszyscy poczuliśmy się wyjątkowymi gośćmi Kubusia. Okazało się, że nie jest on Polakiem, a jego prawdziwe imię w języku angielskim brzmi Winnie the Pooh. Gospodarz postawił sobie za punkt honoru, aby nauczyć swoich gości jednego ze swoich pierwszych wierszy (tak, tak, to nie tylko miś, ale i poeta – i to nie byle jaki!). I tu trzeba przyznać, że miał szczęście trafić na grupę niezwykle utalentowanych uczniów, i tych małych, i tych dużych. Już po kilku minutach Chotomek rozbrzmiewał radosnym:

Isn’t it funny how a bear likes honey? Buzz, buzz, buzz, I wonder why he does?

Początkowe obawy, że może nam być trudno porozumieć się z Kubusiem, który mówi po angielsku i rozumie jedynie ten język, okazały się zupełnie niepotrzebne. Goście Stumilowego Lasu nie tylko potrafili się pięknie przedstawić swojemu Gospodarzowi, ale również potrafili powiedzieć mu o tym, co lubią, a czego nie lubią jeść. A to przecież bardzo ważne wśród przyjaciół.

Powiem w sekrecie, że też się trochę Kubusiowi oberwało za niegrzeczne zachowanie podczas odwiedzin u Króliczka. Dowiedział się od swoich gości, że nie jest elegancko spałaszować wszystko, co gospodarz postawił na stole i czasem trzeba po prostu odmówić. Jak jednak łatwo się domyślić, Kubuś – miś niezwykle pokorny, w ogóle się nie obraził. Wręcz przeciwnie. Podziękował wszystkim gościom za wizytę i nawet potrafił podzielić się swoim ulubionym małym co nieco.

A gdy tylko ostatnie dziecko opuściło gościnne progi Stumilowego Lasu, Miś o Bardzo Małym Rozumku zaczął niecierpliwie i tęsknie odliczać dni i godziny do następnych odwiedzin swoich nowych Przyjaciół. Nie zawiedźcie Go, proszę!

 

Angielska herbatka u Kubusia Puchatka – 19 maja 2018r.

notatka po drugiej wizycie

Uwaga, uwaga, informacja z ostatniej chwili: Hefalump ostatecznie zdemaskowany! A stało się to dzięki niezwykle sprawnej akcji grupy Przyjaciół Kubusia, którzy w ostatnią sobotę po raz drugi przybyli punktualnie na wyznaczoną godzinę do Stumilowego Lasu. Jako wytrawni detektywi, rozpoczęli od zebrania dostępnych informacji na jego temat, by następnie wspólnie stworzyć portret podejrzanego. Nie bez znaczenia okazała się bogata wyobraźnia tej zgranej drużyny, która wykazała się również umiejętnością wykorzystania dostępnych zasobów w postaci Rodziców. Portret podejrzanego powstał w zaskakująco krótkim czasie, a bogactwo szczegółów i barw zachwyca oko oglądającego. Jednak, co najważniejsze, dzięki wspólnej pracy przyjaciół Kubusia, odnalezienie Hefalumpa to już tylko kwestia czasu. Gospodarz nieustannie powtarzał, jak bardzo jest szczęśliwy, czym niemal natychmiast potrafił zarazić swoich Gości. Raz kolejny ujawnili oni swoje talenty muzyczne, śpiewając razem z Kubusiem: If you’re happy and you know it clap your hands, stamp your feet, itd.

Jak zwykle, czas przebiegł, a właściwie przefrunął zdecydowanie za szybko! Na szczęście Kubuś ponownie zaprosił swoich Gości i tym razem to całkiem poważne zaproszenie na przyjęcie urodzinowe do Kłapouchego. Nie chciał zdradzić żadnych szczegółów, powiedział jedynie, że trzeba z sobą przynieść prezent, obowiązkowo samodzielnie wykonany. Znając jego niezawodną pomysłowość, należy się spodziewać jakichś atrakcji. Nie zawiedźmy go i bez względu na wszystko, bądźmy w Stumilowym Lesie 2 czerwca!

 

Angielska herbatka u Kubusia Puchatka – 2 czerwca 2018r.

notatka po trzeciej wizycie

I tak oto niemożliwe stało się możliwe! Smutek przemienił się w radość! O czym, a właściwie o kim mowa? Wtajemniczeni wiedzą – oczywiście o Kłapouchym, a dokładnie o Eeyore, bo tak poprawnie brzmi jego imię w języku angielskim. Od samego początku stał się biedak synonimem ponuraka, pesymisty, wiecznie niezadowolonego i narzekającego tak przekonująco, że po kilku zaledwie chwilach przebywania z nim prawie każdy ma też ochotę ponarzekać.

Dziś w południe zastaliśmy go w Stumilowym  Lesie ponurego i smutnego, jak zwykle. Powód był dość poważny: oto dziś jego urodziny, a tymczasem nikt nie pamiętał: ani Rabbit, ani Piglet, ani Tigger, i nawet Winnie zapomniał. Siedziałby pewnie tak przybity i  niepocieszony do tej pory, gdyby nie, jak zwykle niezawodna, grupa Przyjaciół Stumilowego Lasu, która dotarła do Chotomka  bardzo punktualnie, nie zważając na upał, długi weekend i wiele innych przeszkód po drodze. Zadanie rozweselenia go okazało się jednak wyjątkowo trudne.

Myliłby się ten, kto uważałby, że wystarczyło przywitać się z Eeyore po angielsku. Niestety – nadal siedział smutny i tylko delikatnie pomachał ogonem. Kolejna próba ze strony jego gości okazała się odrobinę bardziej skuteczna: oto każdy uczestnik tego niezwykłego przyjęcia wręczył Kłapouchemu (a dokładnie Eeyore) przepiękną,  własnoręcznie wykonaną, laurkę. Niektórzy zauważyli, że wtedy zaczął się nawet nieśmiało uśmiechać, a że tylko lewą stroną swojej oślej twarzy, nie mogli tego dostrzec ci, którzy siedzieli po jego prawej stronie.

Kolejny pomysł był autorstwa Winnie the Pooh. Niektórzy uważają, że ta Kubusiowa pomysłowość to po części owoc wyrzutów sumienia po tym, jak spałaszował miód przeznaczony na prezent dla Eeyore. Nieważne. Faktem jest, że pomysł okazał się doskonały! Gdy Eeyore usłyszał tak pięknie wykonane dla niego „Happy Birthday dear Eeyore!”, rozpłakał się biedaczek ze wzruszenia. Wprawdzie przez ten płacz jego ośla twarz nadal pozostawała smutna, ale wszyscy czuliśmy, że jest bardzo szczęśliwy. Z radości zapytał każdego ze swoich gości o datę urodzin, by następnie odśpiewać każdemu radosne Happy Birthday.

Na kartach książki Eeyore uczył nas, jak można się cieszyć z każdego, nawet najmniejszego i pozornie byle jakiego prezentu. Pamiętamy wszyscy tę wzruszającą scenę, gdy zamiast miodu dostał pusty po nim słoik, a czerwony balonik od Prosiaczka (Piglet) okazał się jedynie kawałkiem gumowego plastiku. Eeyore nie tylko zdał egzamin z wdzięczności, która, jak twierdzą mądrzy starożytni Chińczycy, jest cechą ludzi ze szlachetnego kruszcu, ale również wykazał się niezwykłą wręcz kreatywnością. Wkładając i wyjmując czerwoną gumową pozostałość po baloniku do i ze szklanego słoika, będącego pozostałością po miodzie dał nam piękny przykład znajdowania radości w drobiazgach, których tyle w naszym codziennym życiu!

Okazało się, że Eeyore, kochany poczciwy Kłapouchy, miał również dla nas wszystkich przygotowane prezenty w postaci różnokolorowych baloników. Taki drobiazg, a sprawił gościom tyle radości! A Eeyore uśmiechnął się odrobinę szerzej, gdy usłyszał, jak dzieci potrafią bez żadnych trudności nazwać w jego ojczystym języku kolory otrzymanych baloników.

Zdradzę Wam pewien sekret: podsłuchałam, jak po naszym spotkaniu Winnie the Pooh powiedział do Eeyore: „Dzięki Przyjacielu!” Na pytające spojrzenie Kłapouchego Winnie dodał: „Za to, że również dzięki Tobie ta nowa grupa naszych Przyjaciół jest już doskonale przygotowana do tego najważniejszego wydarzenia, jakim będą moje Urodziny! ” Trudno uwierzyć, ale Eeyore kolejny raz tego dnia uśmiechnął się (tym razem prawą stroną swojej oślej twarzy i to było bardziej zauważalne).

Obydwaj poprosili mnie, aby przekazać wszystkim przyjaciołom Stumilowego Lasu wiadomość o tym najważniejszym wydarzeniu, jakie będzie miało miejsce 16 czerwca w samo południe! Miejsce: Ogródek w Chotomku. Godzina: 12.00. I uwaga, uwaga: wyjątkowo można z sobą przyprowadzić kolegę, koleżankę, brata lub siostrę.

A od siebie dodam: nie zapomnijcie o prezencie dla Kubusia, bo to przecież jego Urodziny będziemy świętować! Pewnie byłby w siódmym niebie, gdyby dostał takie piękne laurki, jak Eeyore:) See all of you then!

 

Angielska herbatka u Kubusia Puchatka 
notatka po czwartej wizycie, czyli po Kubusiowym przyjęciu

Kto nie widział, nie uwierzy! Naprawdę nie zmyślam – Eeyore przez całą godzinę uśmiechał się od ucha do ucha (całą swoją oślą twarzą), na własne oczy widziałam!. Miało to miejsce między godziną 12 a 13 w Stumilowym Lesie, który, jak wszyscy wtajemniczeni wiedzą, jest częścią najwspanialszej na świecie biblioteki dla dzieci Chotomek, która znajduje się przy ulicy Sienkiewicza w Płocku.
Tym razem przed naszą Kubusiową ekipą zostały otwarte wrota uroczego, baśniowego wręcz ogródka, gdzie mogliśmy świętować tak długo wyczekiwane przyjęcie na cześć Winnie the Pooh, zwane potocznie Pooh Party.
Cóż to była za impreza! Jak przystało na eleganckie przyjęcie, były prezenty, konkursy, piosenki, wierszyki i baloniki, a gwoździem programu okazał się pyszny, domowy serniczek z czereśniami, którym sprawiła niespodziankę wszystkim gościom Pani Kierownik Monika Ostrowska. W części oficjalnej Winnie uroczyście wręczył dyplomy swoim nowym Przyjaciołom, gratulując im nie tylko wytrwałości, ale również postępów w przyswajaniu jego ojczystego języka.
O ile Eeyore zaskoczył wszystkich promiennym uśmiechem na swojej oślej twarzy, o tyle Winnie the Pooh, pomimo głębokiej radości, nie potrafił ukryć łez wzruszenia oraz przyczajonego gdzieś w głębi jego misiowego serduszka smutku. Po przyjęciu, przez całe sobotnie popołudnie nie odezwał się ani słowem. Zerkałam na niego od czasu do czasu, martwiąc się nim bardzo. Dopiero wieczorem cichutko zapytał mnie: „Will I ever meet my new friends from Chotomek”, co znaczy: „Czy ja jeszcze kiedyś spotkam swoich nowych Przyjaciół z Chotomka?”. „Yes, Winnie, I’m sure you will … one day”, czyli „Tak, Winnie, jestem pewna, że tak … pewnego dnia”, odpowiedziałam Smutno uśmiechnął i poczłapał do swojego łóżeczka. Nawet zapomniał biedak o swoim ulubionym małym co nieco, które zazwyczaj z apetytem pałaszuje na dobranoc.
A ja długo jeszcze siedziałam i rozmyślałam o tym wszystkim, co wydarzyło się pomiędzy 2 maja a 16 czerwca w płockim Chotomku. O północy postanowiłam napisać list do Kubusia.
„Drogi Winnie! Piszę, by Cię zapewnić, że nie masz żadnych powodów do smutku, wręcz przeciwnie: odniosłeś kolejny wielki sukces! Twoi nowi Przyjaciele z Chotomka bardzo Cię kochają i na pewno nigdy o Tobie nie zapomną, nawet, gdy już będą bardzo dorośli. Ziarenko dobroci i radości, które w nich zasiałeś, będzie w nich kiełkować, a oni na pewno będą je przekazywać dalej. Będziesz więc miał jeszcze więcej przyjaciół, prędzej niż się spodziewasz. Czy wiesz, że po Twoim wczorajszym przyjęciu Pani Kierownik Monika Ostrowska przekazała mi dla Ciebie zaproszenie do Chotomka na wrzesień? Rozchmurz się więc kochany Misiu o Bardzo Małym Rozumku, to wcale nie koniec, ale początek kolejnej ekscytującej przygody! Wakacje zlecą szybciej niż myślisz, a we wrześniu YOU ARE WELCOME TO CHOTOMEK AGAIN!”
I nie wiem, czy mi się zdawało, ale gdy zerknęłam na Kubusia pochrapującego w swoim łóżeczku, zauważyłam, jak przez sen leciutko się uśmiechnął. Pewnie przyśniły mu się nowe przygody w Chotomku …